Lekka ulga dla bankierów centralnych ze strony inflacji. Coraz więcej wskazuje, że Fed na posiedzeniu 22 września nie zmieni komunikacji w sprawie polityki monetarnej. Wyższa inflacja CPI w Wielkiej Brytanii. Początek dzisiejszego handlu pod znakiem słabych danych z Państwa Środka.
Powell miał rację?
Wczoraj wszystkie oczy inwestorów były zwrócone na publikację inflacji CPI z USA. I trzeba przyznać, że doszło do sporego zaskoczenia. Zdecydowana większość analityków oczekiwała kolejnego wzrostu cen, a tutaj jednak pojawił się wynik, wskazujący na wyhamowanie tendencji. CPI za sierpień wyniosła 5,3% przy poprzednim odczycie na poziomie 5,4%. Więc tutaj minimalny spadek, jeśli spojrzymy jednak na inflację bazową, to nieco bardziej uwypukla się zmiana tendencji. W lipcu było to 4,3%, podczas gdy za sierpień raptem 4%.
Posiedzenie FOMC 22 września bez przełomu?
Owszem ktoś może powiedzieć, ale chwila co to za spadki, skoro nadal inflacja mocno przebija cele wskazywane przez banki centralne? Mimo wszystko dla Fed to ukłon od losu, w końcu nie straci resztek wiarygodności i będzie mógł powtarzać, że wzrost cen ma charakter przejściowy. Oczywiście nie oznacza to, że inflacja teraz już definitywnie obierze kierunek spadkowy, bo nadal widać oznaki rosnącej presji na wzrosty. Niemniej jednak dla Fed to kolejny argument za tym, by 22 września nie zmienić nic w komunikacie i utrzymać luźną politykę monetarną. Na ten moment próżno szukać argumentów za tym, by stało się inaczej, zadyszka rynku pracy, niższa nieco CPI w zderzeniu z IV falą pandemii w Stanach nie dają wyboru.
CPI wyższa, ale BoE poczeka
Dzisiaj o godzinie 8.00 pojawiły się odczyty inflacji CPI z Wielkiej Brytanii. I tutaj także zaskoczenie tyle tylko, że w drugą stronę. Wzrost cen konsumenckich wyniósł 3,2% przy prognozach na poziomie 2,9%. Jeśli więc Bank Anglii miał dostać argument za rozpoczęciem zacieśniania monetarnego, to takowy się pojawił. Przypomnijmy, BoE aktualnie obrał stanowisko wait&see. Pytanie, czy dzisiejszy odczyt jest w stanie coś zmienić? Nie wydaje się, że Bank Anglii będzie chciał wyprzedzić Fed w działaniach i raczej poczeka z decyzjami. Jeśli chodzi o GBP, to po danych widzimy delikatne umocnienie w relacji do głównych walut.
Ale rozczarowanie
Środa rozpoczęła się dla rynków w nieco kiepskich nastrojach. Jest to konsekwencja prezentacji słabych danych z Chin. Nastąpił spadek produkcji przemysłowej w sierpniu z 6,4% (lipiec) do 5,3%. Jeszcze gorzej wypadły dane o sprzedaży detalicznej, gdzie prognozy zakładały poziom 7,2%, a wynik wyniósł zaledwie 2,5%. Tak rozczarowujące dane przyniosły spadki na azjatyckich giełdach i mogą wpłynąć też na początek handlu w Europie w czerwonych barwach. Inwestorzy mogą też te publikacje odczytywać jako prognozę spowolnienia ożywienia w gospodarce, na które wskazują również banki inwestycyjne. Dzisiaj w kalendarzu jeszcze o 10.00 prezentacja CPI z Polski.