W piątek, można powiedzieć, wszystko kręciło się wokół CDR. Z perspektywy całej sesji należałoby spojrzeć, jak wygląda stan boju między podażą a popytem.
Otóż, rynek tego waloru mimo głębokiego spadku na otwarciu zdołał - co warto zauważyć - pozostać w kanale wzrostowym na interwale dziennym, gdyż minimum białego korpus dziennego z piątku (nie zaś tylko cień świecy dziennej) utrzymał się w obrębie tego kanału.
Ponadto Bykom udało się również utrzymać na zamknięciu świecy dziennej w obrębie równości korekt na D1. To był kolejny sukces popytu.
Można powiedzieć, że do kompletu potencjalnych sukcesów w tak trudnej sytuacji wyjściowej brakuje jedynie wybicia w górę szerokiej zapory podażowej, która kształtuje się między poziomem 270,70 a 262,00 (wg kwotowań akcji CDR).
Jeśli Byki na zamknięciu jednej z kolejnych świec dziennych poradziłyby sobie również z tą przeszkodą, to można by powiedzieć, że popyt wrócił w pełni do gry.
Warto przy tym zaznaczyć jeszcze jedną istotną kwestię. Otóż maksima piątkowej sesji wypadają tam, gdzie znajduje się połowa piątkowej luki otwarcia. Tak więc, gdyby wchodzić w jeszcze głębszą analizę przeszkód leżących na drodze Byków, to należałoby dodatkowo odnotować, że owa połowa luki również wymaga pokonania.
Tyle, że jeśli Byki uporają się z wspomnianą wcześniej przeszkodą w postaci szerokiej strefy oporu miedzy 270,70 a 262, to tym samym jednocześnie wybiją połowę luki.
Jeśli zaś połowa luki stałaby się przez dłuższy czas (kolejne dni) przeszkodą nie do pokonania przez Byki, to oznaczałoby to poważniejsze problemy popytu.