Przyczajony złoty, ale czy jeszcze ukryty smok?

Polski złoty do połowy marca szybko odrabiał drastyczne straty wywołane rosyjską inwazją na Ukrainę. Potem doszło do pewnego wyciszenia, a nawet wykreowania korekt. Jednak nie były one w stanie w długotrwały sposób powstrzymać powrotu do aprecjacji PLN, która szybko wymazała ich efekt. Obecnie znajdujemy się w kolejnej konsolidacji, której wybicie powinno stać się zwiastunem próby, na jaki realny popyt może w tej chwili liczyć rodzima waluta.

Trzeba oddać złotemu co jego. Chociaż raczej on sam już odbiera, co zostało mu wcześniej zabrane. Szok wywołany agresją Rosji na niepodległą Ukrainę wywindował kurs euro na historyczne maksima, które otarły się o 5 zł. Kiedy panika wygasła, PLN zabrał się do sprinterskiego biegu na południe, który został powstrzymany dopiero powyżej 4,65 zł (zaraz w te okolice wrócimy). Po tak gwałtownym ruchu zarysowała się ok. 5-groszowa konsolidacja, a jej wybicie górą doprowadziło do wyznaczenia punktu odniesienia powyżej 4,77 zł. Opór w tych okolicach może mieć niemałe znaczenie w wypadku kolejnej próby zanegowania aprecjacyjnego trendu złotego. Na razie jednak rodzima waluta nie tylko zasygnalizowała chęć dalszego umocnienia, ale wybiła też wspomniane wyżej wsparcie przy 4,65 zł i pod koniec tygodnia kurs EUR/PLN wpadł w już bardzo wąski korytarz boczny, który ma niewielkie szanse na długą żywotność. Jeżeli na rynku dojdzie do rozegrania przyszłotygodniowego posiedzenia RPP na korzyść złotego, to dolne ograniczenie tak kruchej konsolidacji przy 4,63 zł może nie być wielką przeszkodą. W wypadku jego wybicia otworzy się ścieżka do ataku na wsparcie nawet przy 4,58 zł. Jeżeli nasz orzeł nie będzie obniżał lotów, to w najbliższych tygodniach realny jest powrót do przedwojennych poziomów na parach z głównymi walutami.
Beyond Technical AnalysisEURplnpolskaukrainaUSD

또한 다음에서도:

면책사항