Na funcie mamy do czynienia z pewną niespodzianką. Wyraźnie nie ma on ostatnio za sobą dobrej passy, choć fundamentalnie wiele rzeczy tam się ładnie spina. Coraz niższe bezrobocie, gospodarka, która chce się rozwijać, bank centralny, który wreszcie normalizuje politykę pieniężną. I pandemię, która wydaje się, że wreszcie zaczyna odpuszczać. Wiele wskazuje na to, że szterling ma wszystkie karty po swojej stronie i skoro jest w tym momencie tak nisko, to tylko po to, by zarysować dołek. Ten teoretycznie widzimy na wykresie GBPPLN, ale później też obserwujemy jakiś taki brak werwy, by ruszyć do góry. Zarówno ostatnie lokalne minimum, jak i szczyt znalazły się poniżej swoich poprzedników, co może sugerować, że to nie jest jeszcze moment na odwrócenie trendu. Z drugiej strony, jeśli uda się w przyszłym tygodniu wybronić zarysowany dołek (najlepiej bez kolejnego testu), to strona popytowa zyska potężny argument za umocnieniem funta.